Fizycznie czuję się lepiej. Godziny się dłużą a dni biegną...
Jestem tak daleko od wszystkiego.
Od normalności.
Od świata.
Od tego czym chcę być.
Chodzę tylko grzecznie do szkoły i chociaż trochę staram się poprawić oceny. Bo tak właściwie to nie wiem co dalej ale nie chcę zostać w tej szkole. Czuję, że powinnam wykorzystać to, że dla odmiany jestem tym razem bardziej podekscytowana niż przestraszona zmianą środowiska.
Ostatnio zauważyłam, że jestem osobą, która może siedzieć w pokoju obok człowieka, o którego boi się, że kiedyś odejdzie i płakać, że w przyszłości może go już nie zobaczyć będąc już teraz tuż za ścianą.
Nie korzystam z jego obecności. Rozpaczam mentalnie będąc w tragedii przyszłości.
Wiem za to, że zdążyłam poukładać sobie w głowie sporo rzeczy. Stałam się silniejsza i nie wyklucza to tego, że nadal jednym z moich największym przymiotów jest wrażliwość.
Jednak przychodzi czasem czas kiedy ani trochę się nad niczym nie rozczulam.
A potem płaczę nocą , bo boli mnie świat.
Już nie wiem jak to ze mną jest.
Usłyszałam, że robię się bardziej stanowcza i konkretna bo dojrzewam. Nie wiem czy dobrze mi to słyszeć, kiedy ja ciągle chcę być beztroskim dzieckiem.
Może mam dojrzeć do świata, czy on do mnie ?
Chociaż, który pianista przyciąga pianino do krzesła ? Chyba ja takim jestem, ale w takim razie musi mi się niewyobrażalnie podobać takie a nie inne miejsce mojego krzesła.
Jeszcze kilka słów.
Uaktywniłam bloga dzięki pewnej osobie, którą serdecznie teraz pozdrawiam.
Wczoraj w szkole podeszły do mnie dziewczyny, które w imieniu Ciebie spytały się czy mogę podać Ci mój adres bloga (gdyż przeniosłam się na inny adres strony).
Dość mnie to zaskoczyło gdyż w tej szkole nikt nie wie, że prowadzę bloga lub piszę.
Jeśli to czytasz to wiedz, że jest mi niezmiernie miło.
Messy Hair
xx